Jestem pod wrażeniem. Zresztą zobaczcie sami :-) Chcecie psa do sportów ekstremalnych ?
piątek, 30 kwietnia 2010
poniedziałek, 12 kwietnia 2010
Weekend mocno szkoleniowo
W ten weekend dowiedzieliśmy się i zrobiliśmy dużo nowych rzeczy. Dotyczyły one zarówno elementów obrony jak i posłuszeństwa i małego chodzenia po przeszkodach, kładce i równoważni. Za tydzień postaram się nakręcić film jak Borys chodzi sobie po tych mini agility.
Z nowości w obronie ćwiczyliśmy oszczekanie na podeście. Polega to na tym, że pies znajduje się na czymś, co przypomina postawioną trochę ponad ziemią paletę. Jest prowokowany przez pozoranta do oszczekiwania, ale gdy schodzi z platformy dostaje korektę kolcami. Jest to rewelacyjna sprawa, ponieważ przy zwykłym oszczekaniu sytuacja może nie być całkowicie jasna dla psa, za co dostaje korektę. Tutaj można wejść z psem w naprawdę wyższe obroty i w jasny dla niego sposób zastosować korektę.
W posłuszeństwie było najwięcej nowości. Pierwszą z nich jest małą pomoc ułożona z dwóch długich desek. Są one postawione poziomo w odległości około 30 cm tworząc ogrodzoną ścieżkę. Wchodzi się w nią tyłem mając przed sobą psa. Następnie idziemy do przodu napierając na psa nogami i zmuszając go do poruszania się do tyłu. Postawione deski pilnują, aby wykonywał to prosto bez przebierania zadem na boki. Tak samo na tej ścieżce uczymy prostego siadania przed nami, warowania. Prosta i bardzo efektywna pomoc przy nauce tych elementów, przy których nie jeden z Was stracił cierpliwość, gdy pies mimo gróźb i próśb warował i siadał krzywo.
Z nowości w obronie ćwiczyliśmy oszczekanie na podeście. Polega to na tym, że pies znajduje się na czymś, co przypomina postawioną trochę ponad ziemią paletę. Jest prowokowany przez pozoranta do oszczekiwania, ale gdy schodzi z platformy dostaje korektę kolcami. Jest to rewelacyjna sprawa, ponieważ przy zwykłym oszczekaniu sytuacja może nie być całkowicie jasna dla psa, za co dostaje korektę. Tutaj można wejść z psem w naprawdę wyższe obroty i w jasny dla niego sposób zastosować korektę.
W posłuszeństwie było najwięcej nowości. Pierwszą z nich jest małą pomoc ułożona z dwóch długich desek. Są one postawione poziomo w odległości około 30 cm tworząc ogrodzoną ścieżkę. Wchodzi się w nią tyłem mając przed sobą psa. Następnie idziemy do przodu napierając na psa nogami i zmuszając go do poruszania się do tyłu. Postawione deski pilnują, aby wykonywał to prosto bez przebierania zadem na boki. Tak samo na tej ścieżce uczymy prostego siadania przed nami, warowania. Prosta i bardzo efektywna pomoc przy nauce tych elementów, przy których nie jeden z Was stracił cierpliwość, gdy pies mimo gróźb i próśb warował i siadał krzywo.
sobota, 10 kwietnia 2010
Tragedia w Smoleńsku
Jako Polak łączę się w bólu ze wszystkimi których dotyka ta tragedia.
Jest mi przykro że na ziemia rosyjska znowu została napojona krwią polskich
elit. Zdarzenie bez precedensu w polskiej historii. Zostaliśmy znowu obrabowani
z tego co jest nie do odnowienia – Ludzi.
Jest mi przykro że na ziemia rosyjska znowu została napojona krwią polskich
elit. Zdarzenie bez precedensu w polskiej historii. Zostaliśmy znowu obrabowani
z tego co jest nie do odnowienia – Ludzi.
czwartek, 8 kwietnia 2010
Fokus z innymi psami w roli przeszkadzajek
Dzisiaj Borys ćwiczył w towarzystwie dwóch znajomych donków które pełniły rolę przeszkadzajek. Jak nam wyszło widać na filmach.
wtorek, 6 kwietnia 2010
Kara i korekta jak ja to widzę.
Ostatnio zastanawiałem się jaka jest różnica między słowami kara, awersja, korekta. Po prawie 3 latach posiadania psa już wiem, że dla psa coś takiego jak kara nie istnieje. Pies nie ma poczucia winy, raczej kojarzy konkretną sytuację, zapach, obraz, dźwięk z czymś przyjemnym, neutralnym lub nieprzyjemnym. My bardzo lubimy dopisywać ludzkie tłumaczenie do psich zachowań. Rodzi to czasami sytuacje gdzie oskarżamy psa o złośliwość, poczucie humoru i całą resztę typowo ludzkich zachowań. W ten sam sposób przenosimy na psa człowiecze metody wychowania. Typowym błędem jest tzw. karanie psa „żeby zrozumiał”. Przykro mi, tak, że bym chciał psa o takich możliwościach myślenia.
Pies, który mimo „karania” go przez nas robi nadal to samo nie jest złośliwy czy uparty tylko nie rozumie, czego od niego oczekujemy. Jeżeli mamy szczęście a właściwie ma je ten karany pies i uda nam się trafić z karą w sytuację, która idealnie oddaje to, co od niego wymagamy, sam obraz zacznie być kojarzony przez psa z czymś nieprzyjemnym osiągniemy „sukces” wychowawczy. Następnie, gdy nie będziemy mieli już takiego szczęścia zaczniemy oskarżać naszego psa o cechy takie jak złośliwość lub upartość, co zwykle kończy się zaostrzeniem przemocy.
Niestety, ale to typowy przykład personifikacji zwierzęcia oraz ubieranie jego zachowań w ludzkie odpowiedniki. Dlatego ja dawno temu wolałem wyrzucić ze swojego słownika takie słowa jak karanie psa. Wolę użyć słowa korekta, która ma być krótka i jasna. Tak jak przekucie balonika a nie powolne wbijanie gwoździa w kolano.
Jednak, aby coś korygować należy pierw tego psa nauczyć. Przy nauce nie może być mowy o żadnej korekcie. Psa nowych zachowań uczymy zawsze pozytywnie. Korekta sprawdza się w sytuacji, gdy pies nie wykonuje prawidłowo dobrze opanowanych komend, my w chwili ich wydawania jesteśmy całkowicie pewni, że jesteśmy dla niego czytelni i on wie, co od niego wymagamy.
Pies, który mimo „karania” go przez nas robi nadal to samo nie jest złośliwy czy uparty tylko nie rozumie, czego od niego oczekujemy. Jeżeli mamy szczęście a właściwie ma je ten karany pies i uda nam się trafić z karą w sytuację, która idealnie oddaje to, co od niego wymagamy, sam obraz zacznie być kojarzony przez psa z czymś nieprzyjemnym osiągniemy „sukces” wychowawczy. Następnie, gdy nie będziemy mieli już takiego szczęścia zaczniemy oskarżać naszego psa o cechy takie jak złośliwość lub upartość, co zwykle kończy się zaostrzeniem przemocy.
Niestety, ale to typowy przykład personifikacji zwierzęcia oraz ubieranie jego zachowań w ludzkie odpowiedniki. Dlatego ja dawno temu wolałem wyrzucić ze swojego słownika takie słowa jak karanie psa. Wolę użyć słowa korekta, która ma być krótka i jasna. Tak jak przekucie balonika a nie powolne wbijanie gwoździa w kolano.
Jednak, aby coś korygować należy pierw tego psa nauczyć. Przy nauce nie może być mowy o żadnej korekcie. Psa nowych zachowań uczymy zawsze pozytywnie. Korekta sprawdza się w sytuacji, gdy pies nie wykonuje prawidłowo dobrze opanowanych komend, my w chwili ich wydawania jesteśmy całkowicie pewni, że jesteśmy dla niego czytelni i on wie, co od niego wymagamy.
Wiosenne porządki w naszym treningu
Minęło te parę dni wolnych od pracy bardzo szybko. Spędziliśmy je jednak bardzo pracowicie. Nie ograniczała nas pogoda. Trochę doskwierała starta na kładce skórka z opuszka, ale daliśmy radę. Wypróbowałem nowy pomysł, aby utrzymać psa dłużej w napięciu przy pracy. Różne jego wariacje są przez zawodowców stosowane wręcz szablonowo, ale u nas gdzie pies jest w pierwszej kolejności przyjacielem a potem dopiero zawodnikiem często się o tym zapomina.
Przyznajcie się zresztą sami, ile razy idąc z psem na trening wypalacie psa zabawą, rzucaniem kija, w przerwach między ćwiczeniami 4 łapy mamlą swoje piłki treningowe, ganiają z przyjacielem. Potem oczekujemy od psa, że jest perpetuum mobile i po 2 godzinach spaceru, zabawy nagle będzie miał tyle samo energii jak po wyjściu z kojca.
Będąc na zawodowych placach szybko zauważycie, że psy , kiedy mają czas treningu spędzają oczekiwanie na niego w cichym kojcu, w trakcie przerwy również do niego wracają. Trening posłuszeństwa czy sportowej obrony trwa kilkanaście minut i piesek wraca do kojca. Nie namówicie żadnego instruktora, który dopiero pokazała wam pracę na swoim psie do nie wiem ilu wyjść na plac z psem. Nawet psy z linii pracującej nie są w stanie okazać przez cały dzień takiego napięcia przy pracy, jakie widzicie na 10-15 minutach pokazu czy zawodów. Wam biednym będzie się kazało stać w kółeczku paląc swoje psy, a potem opowiadać trochę bajek jak to nie potraficie nakręcić swojego psa. Jest w tym dużo racji. Żaden pies, który jada normalnie nie będzie szedł na kwadrat jak szalony, ale zróbcie eksperyment. Nie dajcie swojemu psu jeść przez cały dzień a potem rano zabierzcie go na pierwszy w życiu kwadrat pokryty jego ulubionym jedzeniem. Odkryjecie w swoim psie prawdziwe zwierze pracujące.
Dlatego ja ze swojego planu treningowego wykreśliłem grzechy, które świadomie się popełnia. Idąc na trening przed nim wyprowadzam psa na stałą ścieżkę – siusiu itp. Hopek do auta i jedziemy na placyk. Tutaj zaczynamy od nakręcenia psa potem trening, gdy widzę spadek piesek nie idzie jak kiedyś na – „polatam”, zabawę ze znajomym pieskiem, ale jest częściej odkładany na waruj, w odległości około metra bezczelnie jest kładziona jego treningowa piłka. Po kliku razach zauważyłem, że piesek lekko się frustruje, prosząc mnie wzrokiem oraz zjadając oczami leżącą piłkę. 5 Minut takiego odłożenia i Borys z nową energią i fokusem na piłce chce pracować. Tak udało nam się wyeliminować palenie psa przez zabawę w przerwach w treningu. Przez to pies pracuje krócej, ale intensywniej i z większą energią.
Takie wyciszenie psa jest lepsze od mieszania treningu z przerwami gdzie pies zamiast wypoczywać jest wypalany a potem przewodnik jest zdziwiony, że pies ma dosyć. Zauważcie jak są prowadzone psy zawodowo uprawiające sport. Kojec, wyciszenie, trening. Nigdy nie wymaga się od wybieganego czy najedzonego psa treningu. Nie zobaczycie takiego psa uwiązanego do drzewa czy stojącego godzinami na swoja kolej, ponieważ pies nie jest maszyną i nie ma mowy, aby w tedy pracował jak by się chciało. Pies musi być wypoczęty, posiadać niezaspokojone popędy, na których pracujecie w tedy uzyska się taki obraz pracy jak się chce. Wybiegany, radosny, ale wypalony i zmęczony pies jest dobrym materiałem do pójścia spać czy tulenia, ale nie do treningu. Dlatego my na stałem rozdzielamy spacery i zabawy od treningu.
Nasze psy nie są asami więc nie można od nich wymagać aby po lub trakcie klikugodzinnego spaceru caly czas byly mistrzami w pracy. Ja obecnie trening odizolowalem od nich, skrócilem czas jego trawania a zwiekszylem intensywnosc. Oczywiscie nie kosztem spacerow i zabaw, sa one tylko rozdzielone. Pies przez to ma więcej czasu dla siebie i nie jest on przerywany "pracą".
Przyznajcie się zresztą sami, ile razy idąc z psem na trening wypalacie psa zabawą, rzucaniem kija, w przerwach między ćwiczeniami 4 łapy mamlą swoje piłki treningowe, ganiają z przyjacielem. Potem oczekujemy od psa, że jest perpetuum mobile i po 2 godzinach spaceru, zabawy nagle będzie miał tyle samo energii jak po wyjściu z kojca.
Będąc na zawodowych placach szybko zauważycie, że psy , kiedy mają czas treningu spędzają oczekiwanie na niego w cichym kojcu, w trakcie przerwy również do niego wracają. Trening posłuszeństwa czy sportowej obrony trwa kilkanaście minut i piesek wraca do kojca. Nie namówicie żadnego instruktora, który dopiero pokazała wam pracę na swoim psie do nie wiem ilu wyjść na plac z psem. Nawet psy z linii pracującej nie są w stanie okazać przez cały dzień takiego napięcia przy pracy, jakie widzicie na 10-15 minutach pokazu czy zawodów. Wam biednym będzie się kazało stać w kółeczku paląc swoje psy, a potem opowiadać trochę bajek jak to nie potraficie nakręcić swojego psa. Jest w tym dużo racji. Żaden pies, który jada normalnie nie będzie szedł na kwadrat jak szalony, ale zróbcie eksperyment. Nie dajcie swojemu psu jeść przez cały dzień a potem rano zabierzcie go na pierwszy w życiu kwadrat pokryty jego ulubionym jedzeniem. Odkryjecie w swoim psie prawdziwe zwierze pracujące.
Dlatego ja ze swojego planu treningowego wykreśliłem grzechy, które świadomie się popełnia. Idąc na trening przed nim wyprowadzam psa na stałą ścieżkę – siusiu itp. Hopek do auta i jedziemy na placyk. Tutaj zaczynamy od nakręcenia psa potem trening, gdy widzę spadek piesek nie idzie jak kiedyś na – „polatam”, zabawę ze znajomym pieskiem, ale jest częściej odkładany na waruj, w odległości około metra bezczelnie jest kładziona jego treningowa piłka. Po kliku razach zauważyłem, że piesek lekko się frustruje, prosząc mnie wzrokiem oraz zjadając oczami leżącą piłkę. 5 Minut takiego odłożenia i Borys z nową energią i fokusem na piłce chce pracować. Tak udało nam się wyeliminować palenie psa przez zabawę w przerwach w treningu. Przez to pies pracuje krócej, ale intensywniej i z większą energią.
Takie wyciszenie psa jest lepsze od mieszania treningu z przerwami gdzie pies zamiast wypoczywać jest wypalany a potem przewodnik jest zdziwiony, że pies ma dosyć. Zauważcie jak są prowadzone psy zawodowo uprawiające sport. Kojec, wyciszenie, trening. Nigdy nie wymaga się od wybieganego czy najedzonego psa treningu. Nie zobaczycie takiego psa uwiązanego do drzewa czy stojącego godzinami na swoja kolej, ponieważ pies nie jest maszyną i nie ma mowy, aby w tedy pracował jak by się chciało. Pies musi być wypoczęty, posiadać niezaspokojone popędy, na których pracujecie w tedy uzyska się taki obraz pracy jak się chce. Wybiegany, radosny, ale wypalony i zmęczony pies jest dobrym materiałem do pójścia spać czy tulenia, ale nie do treningu. Dlatego my na stałem rozdzielamy spacery i zabawy od treningu.
Nasze psy nie są asami więc nie można od nich wymagać aby po lub trakcie klikugodzinnego spaceru caly czas byly mistrzami w pracy. Ja obecnie trening odizolowalem od nich, skrócilem czas jego trawania a zwiekszylem intensywnosc. Oczywiscie nie kosztem spacerow i zabaw, sa one tylko rozdzielone. Pies przez to ma więcej czasu dla siebie i nie jest on przerywany "pracą".
piątek, 2 kwietnia 2010
Zalety korzystania z OE.
Wielu pisze i mówi o tym ze OE jest dobre, ale nie u nas tylko w krajach gdzie sporty kynologiczne i wiedza na temat psów jest tak samo rozwinięta jak u nas kiedyś tradycja hodowli koni. Nie ma u nas w Polsce psiego odpowiednika – Janowa Podlaskiego.
Mała ilość prawdziwych psich fachowców ma tłumaczyć przekazywanie wiedzy o używaniu OE jedynie na zasadzie wtajemniczonych członków zakonu.
Dla mnie to zwykła głupota i powiem szczerze zwykła nie chęć przyznania się do tego, co można zrobić pozytywnego z OE. Zaręczam, że psy tych, którzy najgłośniej krzyczą nie raz o tym, że OE jest nie dla mas, sami mają wyniki osiągnięte przy pracy na OE. Jednak wiedza kosztuje….
Coś podobnego jest w kolczatce, która nagle staje się tematem tabu, mimo że to właśnie z baraku wiedzy o niej była stosowana jak była przez ostatnie 40 lat. Wręcz stała się synonimem obroży.
Dwulicowość polskiego świadka kynologicznego, do którego dochodzą wojenki podjazdowe między szkołami i hodowlami to rzeczywistość. Czy uważam OE za wspaniałe narzędzie? Tak, uważam, że jest super, dlaczego?
- pies nie kojarzy korekty z przewodnikiem, pies przy prawidłowo stosowanej OE nie kładzie uszu po sobie i nie zawija ogona jak po źle stosowanej kolczatce? Kiedy to pies jawnie kojarzy ruch i zachowanie się przewodnika z zadawanym bólem?
- ktoś kiedyś powiedział, aby nie wydawać hasła psu, jeżeli masz wątpliwości czy je wykona a nie masz możliwości wyegzekwowania tego polecenia. Lepiej ugryźć się w język niż wydać pusta komendę, dzięki której pies nauczy się, w jakich okolicznościach może zlać przewodnika
- masz kontrolę na odległość psa bez linek, które zaplątane mogą zrobić z twojego psa kalekę lub ich pociągniecie przez przypadek przy trudnych ćwiczeniach może zostać odebrane, jako korekta i spalić psa.
- obroża ma bardzo często sygnał dźwiękowy, który można różnie wykorzystać. U mnie zastępuje klikanie, pies kojarzy go, jako pochwałę i zapowiedź nagrody
- na ostatnim kursie powiedziano mi, czemu szepczę do psa? Proste, ponieważ nie muszę się wydzierać i wywierać na psa presji przez krzyki
- musisz posiadać super timing, totalna bzdura. Super timing potrzeba, gdy chcesz uprawiać sport zawodowo do tego masz psa, który „doceni” to. Prawda jest taka, że 99% z nas nie ma ani predyspozycji ani psa, aby takie szczegóły miały wpływ na pracę. To uwaga do zawodowców, którzy mają wrażliwe, szybkie sportowe psy. W szkoleniu kanapowca jest wiele dużo ważniejszych spraw. Przy takim podejściu nie osiągnie się nic. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, co do swoich i psa możliwości. Zwyczajnie dopracowywanie do perfekcji szczegółów pracy psa nie jest zawsze najważniejsze skoro nie ma się tak jak np. my złożonego w całość PT1. Naucz psa chodzenia na kontakcie, nie odstawania przy skrętach w lewo, przyniesienie i oddania rzeczy, pracy w 100% na głos nie gest, a potem zatroszcz się o energię. Nie każdy pies ma predyspozycje, aby całość zrobić na popędzie łupu. Trzeba wyważyć metodę szkoleniowca do swojego psa. Jeżeli szkoleniowiec każe robić Ci na piłkę mimo ze twój pies robił od początku np. na żarcie to radzi Ci źle. Powinieneś rozwijać u psa łup, ale jako dodatek a nie cel. Inaczej stracisz czas.
Wracając do tzw. timingu tego musi nauczyć się przewodnik, to sprawa lat na placu, aby dobrze potrafić wstrzelać się w psa. Zresztą, czemu zwykle szkoleniowiec nie chce pokazać Ci na twoim psie? Masz odpowiedź.
- zdjęcie stresu z psa. Dziwne? Nie wcale nie. Proponuję założyć sobie kolczatkę, smycz stanąć na czworaka i komuś kazać wydrzeć się na nas, wywiesić nas na kolcach i poszarpać.
Potem założyć OE, powiedzieć komuś, aby łagodnym tonem się odezwał i dał impuls, jaki otrzymuje pies. Z tego wyciąć wiedzę o tym, od kogo pochodzi impuls.
Mam nadzieję, że to oddaje to, co czuje pies. OE prawidłowo stosowana pomaga odbudować, kontakt z przewodnikiem. Dlaczego mój pies zawsze wraca do mnie z łupem? Czy dlatego że dostawał impuls w tedy, kiedy nie chciał? Nie, przestałem się drzeć na psa, polecenie wydaję łagodnym tonem, pies nie ma linek, nie muszę go wywieszać, aby oddał łup.
Mogę podejść do niego bez negatywnych emocji.
- OE ma stopniowanie impulsu
- wada cena
Na ostatnim szkoleniu nauczyłem się w praktyce tego o czym wiele razy pisałem, jak zgasić mojego psa bez użycia kolców,OE, smyczy, głosu samą postawą, zmęczeniem, parogodzinnym byciu przywiązanym do drzewa a potem zamknięciu w małym kojcu gdzie trzeba było psa wepchać tyłem etc.
Mała ilość prawdziwych psich fachowców ma tłumaczyć przekazywanie wiedzy o używaniu OE jedynie na zasadzie wtajemniczonych członków zakonu.
Dla mnie to zwykła głupota i powiem szczerze zwykła nie chęć przyznania się do tego, co można zrobić pozytywnego z OE. Zaręczam, że psy tych, którzy najgłośniej krzyczą nie raz o tym, że OE jest nie dla mas, sami mają wyniki osiągnięte przy pracy na OE. Jednak wiedza kosztuje….
Coś podobnego jest w kolczatce, która nagle staje się tematem tabu, mimo że to właśnie z baraku wiedzy o niej była stosowana jak była przez ostatnie 40 lat. Wręcz stała się synonimem obroży.
Dwulicowość polskiego świadka kynologicznego, do którego dochodzą wojenki podjazdowe między szkołami i hodowlami to rzeczywistość. Czy uważam OE za wspaniałe narzędzie? Tak, uważam, że jest super, dlaczego?
- pies nie kojarzy korekty z przewodnikiem, pies przy prawidłowo stosowanej OE nie kładzie uszu po sobie i nie zawija ogona jak po źle stosowanej kolczatce? Kiedy to pies jawnie kojarzy ruch i zachowanie się przewodnika z zadawanym bólem?
- ktoś kiedyś powiedział, aby nie wydawać hasła psu, jeżeli masz wątpliwości czy je wykona a nie masz możliwości wyegzekwowania tego polecenia. Lepiej ugryźć się w język niż wydać pusta komendę, dzięki której pies nauczy się, w jakich okolicznościach może zlać przewodnika
- masz kontrolę na odległość psa bez linek, które zaplątane mogą zrobić z twojego psa kalekę lub ich pociągniecie przez przypadek przy trudnych ćwiczeniach może zostać odebrane, jako korekta i spalić psa.
- obroża ma bardzo często sygnał dźwiękowy, który można różnie wykorzystać. U mnie zastępuje klikanie, pies kojarzy go, jako pochwałę i zapowiedź nagrody
- na ostatnim kursie powiedziano mi, czemu szepczę do psa? Proste, ponieważ nie muszę się wydzierać i wywierać na psa presji przez krzyki
- musisz posiadać super timing, totalna bzdura. Super timing potrzeba, gdy chcesz uprawiać sport zawodowo do tego masz psa, który „doceni” to. Prawda jest taka, że 99% z nas nie ma ani predyspozycji ani psa, aby takie szczegóły miały wpływ na pracę. To uwaga do zawodowców, którzy mają wrażliwe, szybkie sportowe psy. W szkoleniu kanapowca jest wiele dużo ważniejszych spraw. Przy takim podejściu nie osiągnie się nic. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, co do swoich i psa możliwości. Zwyczajnie dopracowywanie do perfekcji szczegółów pracy psa nie jest zawsze najważniejsze skoro nie ma się tak jak np. my złożonego w całość PT1. Naucz psa chodzenia na kontakcie, nie odstawania przy skrętach w lewo, przyniesienie i oddania rzeczy, pracy w 100% na głos nie gest, a potem zatroszcz się o energię. Nie każdy pies ma predyspozycje, aby całość zrobić na popędzie łupu. Trzeba wyważyć metodę szkoleniowca do swojego psa. Jeżeli szkoleniowiec każe robić Ci na piłkę mimo ze twój pies robił od początku np. na żarcie to radzi Ci źle. Powinieneś rozwijać u psa łup, ale jako dodatek a nie cel. Inaczej stracisz czas.
Wracając do tzw. timingu tego musi nauczyć się przewodnik, to sprawa lat na placu, aby dobrze potrafić wstrzelać się w psa. Zresztą, czemu zwykle szkoleniowiec nie chce pokazać Ci na twoim psie? Masz odpowiedź.
- zdjęcie stresu z psa. Dziwne? Nie wcale nie. Proponuję założyć sobie kolczatkę, smycz stanąć na czworaka i komuś kazać wydrzeć się na nas, wywiesić nas na kolcach i poszarpać.
Potem założyć OE, powiedzieć komuś, aby łagodnym tonem się odezwał i dał impuls, jaki otrzymuje pies. Z tego wyciąć wiedzę o tym, od kogo pochodzi impuls.
Mam nadzieję, że to oddaje to, co czuje pies. OE prawidłowo stosowana pomaga odbudować, kontakt z przewodnikiem. Dlaczego mój pies zawsze wraca do mnie z łupem? Czy dlatego że dostawał impuls w tedy, kiedy nie chciał? Nie, przestałem się drzeć na psa, polecenie wydaję łagodnym tonem, pies nie ma linek, nie muszę go wywieszać, aby oddał łup.
Mogę podejść do niego bez negatywnych emocji.
- OE ma stopniowanie impulsu
- wada cena
Na ostatnim szkoleniu nauczyłem się w praktyce tego o czym wiele razy pisałem, jak zgasić mojego psa bez użycia kolców,OE, smyczy, głosu samą postawą, zmęczeniem, parogodzinnym byciu przywiązanym do drzewa a potem zamknięciu w małym kojcu gdzie trzeba było psa wepchać tyłem etc.
czwartek, 1 kwietnia 2010
Reaktywacja naszego forum.
Od dłuższego czasu nie działało forum. Dopiero teraz znowu ruszyło. Przyczyną były problemy techniczne firmy, u której jest ono postawione. Dzisiaj znowu działa i zapewne pojawi się tam sporo głupot naszego autorstwa
Ile kosztuje pies ?
Ile kosztuje utrzymanie Onka ? To trudne pytanie. Wszystko zależy od tego czy nauka szkolenia i pracy z własnym psem to temat na niedzielę czy naprawdę chcemy się czegoś nauczyć. Oczywiście sprowadzenie onka do kupna taniej karmy w markecie plus wyprawy połączone z rzucaniem kija, kupno paru piłek, kurs na dvd lub w książce w stylu – klikaj mnie (nie mam nic przeciw klikerom , to rewelacyjna metoda tylko upraszczana na takich kursach do absurdów) nie będzie nas wcale wiele kosztowało ale….
Nagle nas olśni i chcemy szkolić psa. Podam na swoim własnym przykładzie ceny samego wyposażenia
- gryzaki 100-150
- kliny 150
- szelki oddzielne na obronę i ślad około 200
- rękaw 450
- nakładki 250
- piłki zgubione i obecne 200, tak tyle piłek poszło w las
- bacik 50
- linki, smycze, obroże 150
- kolczatka 110
- kenel (w drodze) 600
- kaganiec 30
- OE 1300
To tylko elementy tego co zostało nie licząc zgubionych, podartych etc.. Dalej skoro chcesz przemęczać taką rasę jak Onek trzeba się zamartwić od młodości w dobra dietę, witaminy i suplementy aby pociecha nagle nie okulała czy nie przydarzyło by się coś innego.
U mojego podstawą jest dobra sucha karma. Nie mieszam jej z żadnymi świństwami ponieważ sucha karma jest ściśle zbilansowana tłuszcz, białko, węglowodany, a ten stosunek jednego do drugiego jest bardzo ważny. Dużą ilością białka bez węglowodanów zakwasicie organizm psa itd. Takich związków przyczynowo skutkowych jest wiele.
Do tego twarda karma czyści w pewnym stopniu zęby psa, bardzo często widziałem młode psy z dużą ilością osadów i kamienia. Główna przyczyną było karmienie pociech samym miękkim jedzeniem.
Oprócz suchej karmy pies dostaje oddzielnie pierś z kurczaka z ryżem, surowym startym burakiem, marchwią, jabłkiem itp. Do tego dodaję witaminy oraz suplementy. Łącznie sucha karma, jedzenie, witaminy i suplementy to około 350 zł miesięcznie.
Dalej pozostają szkolenia i wyjazdy. Średnio wypada około 200 km jedną stronę. Przy średnim spalaniu 7 l na 100, można policzyć ile to kosztuje. Do tego nocleg 35-90 zł w zalezności gdzie, cena samego szkolenia razy wiele razy w roku to mamy obraz ile kosztuje ON.
A jeszcze nie wliczyłem ubrania które dopiero po wymianie na demobil z bundeswery zatrzymało się w miejscu Tak buty starczały na bardzo krótko To samo podarte kórtki, spodnie etc..
Jeżeli więc ktoś pisze ile kosztuje Onek to niech się zastanowi co z nim będzie robił.
To drogi sport ale daje tyle frajdy . Narty, rower to nie to samo co żywy Onuś który jest czaso i kaso chłonnym kaprysem .
Nagle nas olśni i chcemy szkolić psa. Podam na swoim własnym przykładzie ceny samego wyposażenia
- gryzaki 100-150
- kliny 150
- szelki oddzielne na obronę i ślad około 200
- rękaw 450
- nakładki 250
- piłki zgubione i obecne 200, tak tyle piłek poszło w las
- bacik 50
- linki, smycze, obroże 150
- kolczatka 110
- kenel (w drodze) 600
- kaganiec 30
- OE 1300
To tylko elementy tego co zostało nie licząc zgubionych, podartych etc.. Dalej skoro chcesz przemęczać taką rasę jak Onek trzeba się zamartwić od młodości w dobra dietę, witaminy i suplementy aby pociecha nagle nie okulała czy nie przydarzyło by się coś innego.
U mojego podstawą jest dobra sucha karma. Nie mieszam jej z żadnymi świństwami ponieważ sucha karma jest ściśle zbilansowana tłuszcz, białko, węglowodany, a ten stosunek jednego do drugiego jest bardzo ważny. Dużą ilością białka bez węglowodanów zakwasicie organizm psa itd. Takich związków przyczynowo skutkowych jest wiele.
Do tego twarda karma czyści w pewnym stopniu zęby psa, bardzo często widziałem młode psy z dużą ilością osadów i kamienia. Główna przyczyną było karmienie pociech samym miękkim jedzeniem.
Oprócz suchej karmy pies dostaje oddzielnie pierś z kurczaka z ryżem, surowym startym burakiem, marchwią, jabłkiem itp. Do tego dodaję witaminy oraz suplementy. Łącznie sucha karma, jedzenie, witaminy i suplementy to około 350 zł miesięcznie.
Dalej pozostają szkolenia i wyjazdy. Średnio wypada około 200 km jedną stronę. Przy średnim spalaniu 7 l na 100, można policzyć ile to kosztuje. Do tego nocleg 35-90 zł w zalezności gdzie, cena samego szkolenia razy wiele razy w roku to mamy obraz ile kosztuje ON.
A jeszcze nie wliczyłem ubrania które dopiero po wymianie na demobil z bundeswery zatrzymało się w miejscu Tak buty starczały na bardzo krótko To samo podarte kórtki, spodnie etc..
Jeżeli więc ktoś pisze ile kosztuje Onek to niech się zastanowi co z nim będzie robił.
To drogi sport ale daje tyle frajdy . Narty, rower to nie to samo co żywy Onuś który jest czaso i kaso chłonnym kaprysem .
Dziurawa Łódź, zawieszenie, szczepienie i zmiana planów
Małe zmiany planów w kwietniu. Niestety, ale po ostatniej wyprawie do Łodzi okazało się, że do wymiany jest pęknięta sprężyna, końcówki drążka kierownicy i jeszcze trochę spraw. Łódź jest niestety bardzo dziurawym miastem, nawet w centrum można zostawić połowę zawieszenia, tym bardziej jak jedzie się w deszczową noc nie wiedząc, co nas czeka za zakrętem.
We znaki dało się nam parę dziur i niezwykła droga prowadząca do hotelu gdzie mieszkaliśmy. Większość z nich to pozostałość po zimie, ale niestety przez to jesteśmy przyblokowani na dalsze wyprawy do czasu dokończenia remontów w aucie.
Z racji tego, że lokalnie mamy bardzo fajny plac wyposażony w przeszkody, namioty i ludzi będziemy mieli, co robić. Kwiecień przeznaczymy na zwalenie kg i poprawę kondycji. Ten tydzień Borys ma laby z racji odrobaczenia i szczepienia przecie wściekliźnie, które zawsze powoduje u niego spadek formy i chęci do pracy na około 2-4 dni.
Ja się nie dziwię, taka „szczepiona” to szok dla układu immunologicznego psa plus związki rtęci, które służą do konserwacji takiej szczepionki.
Po świętach zabieramy się za ślad oraz posłuszeństwo. Ostatnio zastanawiam się czy kierunek PTT nie jest lepszy od samego Pt/obi? Ale to się zobaczy w miarę postępów w pracy psa.
We znaki dało się nam parę dziur i niezwykła droga prowadząca do hotelu gdzie mieszkaliśmy. Większość z nich to pozostałość po zimie, ale niestety przez to jesteśmy przyblokowani na dalsze wyprawy do czasu dokończenia remontów w aucie.
Z racji tego, że lokalnie mamy bardzo fajny plac wyposażony w przeszkody, namioty i ludzi będziemy mieli, co robić. Kwiecień przeznaczymy na zwalenie kg i poprawę kondycji. Ten tydzień Borys ma laby z racji odrobaczenia i szczepienia przecie wściekliźnie, które zawsze powoduje u niego spadek formy i chęci do pracy na około 2-4 dni.
Ja się nie dziwię, taka „szczepiona” to szok dla układu immunologicznego psa plus związki rtęci, które służą do konserwacji takiej szczepionki.
Po świętach zabieramy się za ślad oraz posłuszeństwo. Ostatnio zastanawiam się czy kierunek PTT nie jest lepszy od samego Pt/obi? Ale to się zobaczy w miarę postępów w pracy psa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)