wtorek, 30 marca 2010

Forum Psy Sportowe sprostowanie cd.

Ostatnio na forum psy sportowe pojawił się link do mojego blogu z informacją jakobym przestawiał mojego psa z OE i kolczatki po szkoleniu w Lodzi. Przykro mi ale nie jest to prawda. Oczywiście usłyszałem rady w stylu czemu szepcze do psa a nie „wydaję komendy” etc. Więc po aby nie było nieporozumień wyjaśniam wszystkie kwestie.
Dwie OE stosuje się po to aby pies nie zauczał się miejsca z kąd przychodzi impuls a nie po to aby razić psa piorunami.
- mój pies potrafi : warować, stać, siadać z marszu wbrew temu co stwierdzono. Potrafił to już rok temu.


- nie ma problemu z dokładnością, pracą bez wiecznie widocznej piłki, na prawdziwym kontakcie z przewodnikiem


- jako tako ale potrafi aportować bez przegryzania już ciężki koziołek co wcale takie proste nie jest.


- chodzimy i biegamy sobie po Z.


- tutaj początki wysyłania na przód co tak że nie jest „proste”


- tutaj mój smutny i zestresowany pies

Ja chciałem te wszystkie rzeczy złożyć w całość i na jakim takim poziomie złożyć egzamin na pt1. Jednak okazało się że nie potrafimy nic, pies jest zestresowanym, niechętnym do pracy. Ja się z taką oceną nie zgadzam a już na pewno nie z tym że pies – uwaga nie potrafi Siad.
OE jest właśnie po to aby nie stresować psa ruchami przewodnika i presją psychiczną, dlatego wypowiadam cicho komendy ponieważ nie mam zwyczaju i potrzeby drzeć się na psa, zresztą nie wiem czego to ma dowodzić ?
Rady dotyczyly tego jak przypieszyć pracę psa, ale to po zdaniu egzaminu ponieważ od czegos trzeba zaczac. O OE nie bylo ani jednego zdania.


poniedziałek, 29 marca 2010

Przepraszamy się z rowerem.

Dzisiaj wyciągamy rowerek i planujemy naszą małą trasę na rozgrzewkę. Trasa będzie miała ok. 8 km. Więcej na razie nie planuję ze względu na to że nie wiem jak ja i pies będziemy się czuli, teren jest za błotnisty więc większość trasy będzie to twarde pobocze i asfalt co ma fatalne skutki dla psich stawów i opuszków. Do tego dzisiaj na pewno zaliczymy deszczyk po drodze.

sobota, niedziela placykowo

Weekend minął pod znakiem pracy. Nareszcie mam znowu swojego radosnego psa.
Bardzo podobało mi się to, co Borowy pokazał w niedzielę. Tych pozytywnych spraw było kilka.
Borys pierwszy raz w swoim życiu robił przeszkody.
- 1m
- 2m składaną
- kładkę.
W sobotę kładka zapoznawała się z psem a pies z kładką, w niedzielę poszedł jak burza. Przy 1m zamotał się przy powrocie, potem poszło już gładko w obydwie strony na komendę, która do tej pory była stosowana do … skakania przez ławkę i żywopłot. 2M była robiona w obydwie strony przy pomocy drugiej osoby, która pilnowała psa, aby powrót dobył się nie, przy ale przez przeszkodę. Ja i piłka byliśmy motywatorem.
Drugą sprawą, w której Borys przyprawił mnie o wielkiego rogala na twarzy było przywołanie. Do tej pory albo robił to zwalniając przy mnie, siadając za daleko lub chamsko wyjmując sobie piłkę z pod mojej brody. W niedzielę pies szybko i pięknie dobiegł do mnie nie wyjmując sobie samemu piłki z pod brody, ale równiutko i pięknie parkując. Aby szczęścia było więcej zrobił to drugi raz. Ja znając siebie ugryzłem się w pewno miejsce, aby nie wymagać od psa tego trzeci raz.
Pies ma zakończyć dane ćwiczenia w chwili gdy uzyska najlepsze jego wykonanie.
Pracowałem nad tym bardzo długo i szczerze mówiąc nie byłem pewien czy kiedykolwiek uzyska taki obraz pracy, jaki by mnie zadowolił. Ale za to kocham mojego psa, który dużo ze mną wytrzymał i nie raz przekonał mnie, że jeszcze dużo może pokazać.

czwartek, 25 marca 2010

Szkoleniowy kwiecień.

W kwietniu planujemy 2 wyjazdy. Wszystkie związane z posłuszeństwem. Jedno będzie to konsultacja, drugi wyjazd to całodniowe seminarium . Ma nadzieję że pogoda będzie teraz łaskawa i uda mi się poprawić w treningach z psem to co szwankuje . Na co dzień udało się zorganizować fajny plac, na którym będziemy mogli ćwiczyć dzięki uprzejmości lokalnego miłośnika psów. Niestety ale posiadanie dobrze zrobionych przeszkód – aport, namiotów – obrona to podstawa.

Weekend Szkoleniowy - podsumowanie


W związku z pytaniami na priv, wyjaniam że poprawki szkoleniowe nie dotyczą używania OE. OE nie bylo tematem kursu w Lodzi. Będzie ono używane co więcej, planowany jest zakup drugiej. Problemem pracy nie byla OE. Szczególy w bedą w oddzielnym poscie. Glodnym sensacji polecam więc pracę ze swoimi psami zamiast językiem lub palcem.


W tą sobotę i niedzielę byliśmy z Borysem na placu szkoleniowym w Łodzi. Pogoda średnio nam dopisała, ponieważ padało praktycznie codziennie. Wyjazd był trudny, ponieważ to już nie są nasze początki a niestety nasza praca nie była dobra – celowo użyłem słowa „nasza”, ponieważ to nie pies tylko pracuje, ale przewodnik też,
Na obcym placu, po długiej przerwie okazało się źle i mogę pomarzyć o takim obrazie pracy psa jak na tym filmie.

Winy w Borysie nie ma żadnej, po obejrzeniu filmów z Łodzi oraz hmmm policzmy 2-3 godzinach rozmowy telefonicznej ze Sławkiem po przyjeździe do domu zrobiłem długą listę poprawek do mojej pracy, głównie skupiając się na poprawie motywacji pracy psa. Na każdym placu muszę osiągnąć taki poziom pobudzenia Borysa jak na tym filmie. Nie mam charakteru poddawania się lub szukania winy w gwiazdach czy złym losie, zawsze byłem twardo stąpającym po ziemi i szukam zawsze przyczyny i skutku. Tą przyczyną tutaj jestem ja, więc skoro już znalazłem winowajcę, wiem, co mam zmienić.
Dobrze, że mam filmy gdzie widzę swoje błędy oraz obrazek tego, co było źle i jak należy pracować z psem. Do tego wiem jedno, na wyprawy z psem musi być własny, wygodny kenel, bez tego się nie da. Mój pies dobrze znosi jazdę samochodem, ale już źle wiązanie na parę godzin do drzewa, widząc mnie zwyczajnie się pali i potem wyprowadzam na plac zwłoki a nie mojego Borysa. Dobrze, że Sławek i Dorota znaleźli dla mojego kenel i potem poszło już dużo łatwiej. Sporo jest do naprawy, ale aura sprzyja, zresztą kwiecień zapowiada się mocno szkoleniowo na wyjazdach, więc …..
Pozdrawiamy serdecznie oczywiście Organizatorów i pozostałych Uczestników szkolenia.
Do dzieła 

czwartek, 18 marca 2010

Będzie nowa obroża elektryczna

Powoli przymierzam się do zakupu nowej OE. Głównym powodem jest zasięg i kształt elektrod, które czasami nie dotykają dobrze do psa i przez to ciężko skalibrować odpowiednią siłę. Na oku mamy modele dogtra . W miarę działająca obroża to spory wydatek około 2000 zł. Tańsze zdecydowanie odradzam, są gorszej, jakości, nie wytrzymają długo na psie latającym po terenie. Awaria takiej obroży może mieć bardzo nieprzyjemne skutki dla zdrowia psa i naszej kieszeni. Trzeba tak, że zwrócić uwagę, aby była w miarę wodoszczelna i odporna na wstrząsy. Paski mocowane na stałe to tak, że wada.Warto zwrócić uwagę czy akumulator z pilota i samej obroży da się później łatwo wymienić na nowy. Jednym słowem nie ma, co oszczędzać.

wtorek, 16 marca 2010

Szkoleniowy miesiąc.

Dopiero, co przeżywamy powrót z seminarium z Mia Skogster a tutaj już w sobotę następne szkolenie. W tym wypadku nie będziemy już tylko widzami, ale Yogi będzie mógł sobie pobawić się na placu. Jedziemy na znany nam już plac Hodowli i szkoły psów - Dorplant prowadzonej przez znanych polskich zawodników, reprezentantów Polski na mistrzostwach świata – Dorotę Stawicką i Sławomira Kawkę. Tym razem zamierzamy pomęczyć posłuszeństwo. Elementami, o które będę pytał to sprawa przyśpieszenia pobierania koziołka przy aporcie, przyśpieszanie dobiegania psa do mnie. Na pewno będziemy mieli wiele, wiele pytań i pomęczymy trochę Instruktorów. Mam nadzieję, że pogoda nie spłata figla i nie będzie opadów deszczu. Mrozek może być, lepsze to niż plucha. W następnym miesiącu wybieramy się na szkolenie z posłuszeństwa prowadzone przez P. Agnieszkę Boczulę, której reklamować nie ma potrzeby. Tam będziemy obserwatorami.

poniedziałek, 15 marca 2010

Seminarium z Mia Skogster

W ostatni weekend postanowiłem wybrać się na seminarium organizowane przez jedną z najlepszych instruktorek i zawodniczek IPO na świecie Mia Skogster. Mia przyjechała już drugi raz do Polski na zaproszenie P. Tomasza Chodzenia do uroczej miejscowości Ojcówek, położonej w środku lasu.
Pojechałem na to szkolenie, jako obserwator. Z mojej miejscowości jest to około 120 km trasy. Najnowsza automapa poprowadziła mnie bez błędnie pod sam ośrodek szkoleniowy. Ze względu na małą odległość nie zdecydowałem się na nocleg. Pierwszego dnia seminarium rozpoczęło się wykładem teoretycznym, który poświęcony był szczeniakom oraz w części posłuszeństwu. Mia omówiła krótko etapy rozwoju szczeniaka oraz rodzaj i sposoby pracy z maluchami. Wykład był ilustrowany filmami, na które przedstawiały pracę i zabawę ze szczylami.
Po wykładzie zaczęła się część praktyczna, praca z psami na placu. Zostały one posortowane według wieku. To, co zwróciło moja uwagę to olbrzymia otwartość Mia oraz Jej pozoranta na uwagi przewodnika. W niczym nie przypominało to polskich placów gdzie jaśnie pan pozorant raczy pobiegać z rękawem i coś do siebie mówić ignorując przewodnika. Mia zaczynała pracę od szczegółowej rozmowy z posiadaczem psa, omówieniem elementów, które wypadły słabiej, które lepiej, omawiała błędy oraz proponowała ich poprawę przez zmianę elementów pracy psa i człowieka.
Na drugi dzień była już tylko praca z psami bez wykładów. Z olbrzymim zainteresowaniem oglądałem występy naszych zawodników i słuchałem tego jak Mia komentuje ich pracę. To, na co zwróciłem uwagę to nacisk na to ile i za co tracimy lub zyskujemy punktów na zawodach, jak oceniają sędziowie wszystkie elementy pracy psa. Bardzo często psy mają super rozwinięte popędy, pracują na najwyższym poziomie, ale kosztem dokładności ćwiczeń, nerwowości, wyłamywaniem komend w podporządkowaniu. Ja dla siebie wyniosłem przede wszystkim to jak bardzo ważne są szczegóły pracy psa, pilnowanie, aby każdy element był wykonany do końca i dokładnie, aby nic nie odbywało się kosztem drugiego elementu, ponieważ punkty są za wszystko a nie za jeden element. W treningu bardzo często się o tym zapomina skupiając się na tym, co i tak wychodzi dobrze kosztem najgorzej wypracowanego elementu.
Seminarium było niezwykle ciekawe i pouczające. Wyniosłem wiele i nauczyłem się dużo, a najwięcej pokory w stosunku do psa. Dla swojego Yogi i siebie przywiozłem wiedzę o tym jak być najbardziej czytelnym dla psa w tym, co oczekuję od niego. Opanowanie swojego ciała i ruchów przy pracy z psem jest tak samo ważne jak jego praca. Polecam wszystkim skusić się na takie seminarium. Naprawdę warto, daje to Świerzy punkt widzenia na siebie i psa bez względu na nasz poziom. Nie jestem zwolennikiem nauki jazdy motorem od hulajnogi, dlatego jak się uczyć to od najlepszych, aby nie powielać błędów.