sobota, 26 lutego 2011

Pasienie owiec film

Dzisiaj obiecany film z wczorajszego pasienia mojego pastucha

Borys pasie owce





Jak każdy wie nazwa owczarek niemiecki zawiera w sobie człon mówiący, że pies tak się nazywający powinien coś mieć z psa, który coś tam kiedyś jakoś pasał?. Jako że Borys jest psem w typie rasy chciałem się przekonać ile tego typu w nim jest?

Niedaleko mojego miasta, gdy weźmiemy, jako skalę odległości, które trzeba pokonać w naszym kochanym kraju, aby dostać się do jakiegoś dobrego psiego szkoleniowca, znajduje się pewno urokliwe miejsce. Jest to przepięknie położone gospodarstwo agroturystyczne „Pastuszkowo” prowadzone przez Aleksandrę Rosiak i Jej Męża.

WWW.pastuszkowo.pl – na tej stronie znajdziecie wszelkie informacje.

Co jest wyjątkowego w tym miejscu? Ano to, że w środku nudnego i płaskiego Mazowsza możemy odszukać oazę, w której psy pasa owieczki. Zdziwieni? Ja tak, że byłem, gdy pierwszy raz trafiłem na stronę WWW tego gospodarstwa. Decyzja zapadła bardzo szybko, w poniedziałek wieczorem zadzwoniłem do Oli w celu poznania szczegółów oraz uzgodnienia terminu. Wybór padł na tą sobotę. Już przez telefon powiadomiłem o tym, że jestem ja i pies całkowicie zieloni w temacie, ale chętni do pracy.

W Sobotę rano zebrałem, co potrzeba i o 9: 30 byliśmy już na kursie do Pastuszkowa. Pogoda nam dopisała tak, że droga przebiegła bez problemów. Na miejscu powitała nas bardzo ciepło Ola i krótkim wprowadzeniu w tematykę pasienia zademonstrowała na przykładzie swojego przepięknego cudownego (sorki, ale uwielbiam bordery) pieska pokazała jak się pracuje na tym wysokim poziomie, a co będzie chciała uzyskać z nami początkującymi.

Boro poszedł na pierwsze wejście z Ola, a ja dzięki temu mogłem się uczyć pracy przewodnika oraz zrobić zdjęcia i nakręcić parę filmów, które będą oczywiście zamieszczone.

Jak się okazało moje obawy o Borysa nie były potrzebne? Na pierwszy raz według słów Oli wypadł bardzo dobrze. Jedynym problem było to, że od czasu do czasu rozbijał stado i wprawiał się w pogoń tylko za jedną z owieczek, co jest błędem. Bardzo dobrze reagował na korekty i prowadzenie Oli, wykazał sporą samodzielność, ponieważ dużym problemem innych psów jest to, że nie chcą pracować bez – pańcia lub pańci z obcym przewodnikiem.

Po małym odpoczynku było drugie wejście, a potem mały poczęstunek. Ola zaprosiła nas na kawę i ciasto, ja wybrałem zieloną herbatę. Zagrzaliśmy się i było 3 wejście już ze mną nie z Olą. Potem pożegnanie i powrót do domu.

Wrażenia niesamowite, Ola niesamowita, generalnie pozytywny szok. Gospodyni odpowiadała chętnie na każde pytanie, barwnie odpowiadając o tym bardzo ciekawym sporcie. Pasanie nie jest obce nawet eksterierem onkowym i robią to one naprzeciwko innych ras nad wyraz dobrze. Daje tutaj znać spora elastyczność Onka, jako rasy. Przez takie amatorskie pasanie niesamowicie wzmacnia się psychika psa, współpraca z przewodnikiem, panowanie psa nad swoimi emocjami w chwili pracy na bardzo dużym pobudzeniu. Jest ono tak wielkie, że można to porównać jedynie z pracą z pozorantem. Pies jasno uczy się odczytywać mowę ciała przewodnika, jednocześnie kontrolując otoczenie. Jest to niesamowite, gdy widzi się swojego kanapowego psa w takim stanie.

Po zakończeniu trzeciego wejścia pożegnaliśmy się i mamy zaproszenie na następy ras. Na 100% skorzystamy z okazji. Wszystkim gorąco polecamy Pastuszkowo, Oli dziękujemy za ciepłe przyjecie oraz pracę z moim psem.



















czwartek, 17 lutego 2011

Nowe Forum dla miłośników owczarków.

Chciałem poinformować o powstaniu nowego forum miłośników owczarka niemieckiego
http://www.forum.niemiecki-owczarek.pl/index.php
Zapowida się bardzo interesująco, dużo znajomych i miłych ludzi.

10000 odwiedzin Bloga


Dzisiaj 17.02.2011 dobiliśmy do 10000 odwiedzin strony. Małe święto. Pozdrawiam Wszystkich, dziękuję za komentarze zostawione na blogu. Będzie trochę niespodzianek w następnych dwóch tygodniach na blogu. Ale o tym sza ….

wtorek, 15 lutego 2011

Indywidualna lekcja u Pani Agnieszki Boczuli

Dzisiaj mieliśmy przyjemność ponownie pojechać do Warszawy na lekcję u Pani Agnieszki Boczuli. Było to nasze kolejne spotkanie z Tą znaną całemu psiemu światku Osobą. Przedstawiać nie ma sensu każdy, kto cokolwiek robił ze swoim pupilem w kierunku psiego sportu zna Jej osiągnięcia, jako szkoleniowca oraz zawodnika. W przeddzień wyjazdu postarałem się zrobić mały rachunek sumienia i zebrać wszystkie sprawy, w jakie chciał bym poruszyć na lekcji.

Oczywiste jest, że najlepiej by było przelecieć wszystko od deski do deski, ale godzina nie jest z gumy a pies ze stali. Dlatego starałem się skupić na najważniejszych dla mnie sprawach.

Byliśmy umówieni na godzinę 15 na polach mokotowskich. Do pomocy i pilotowania po Warszawie udało mi się namówić kolegę, u którego na placu ćwiczy, na co dzień Borys. Wyjechaliśmy o 11 dotarliśmy bez przeszkód w okolicach 13 do parku. Jako że było trochę czasu wykorzystałem go na mały spacer z psem i odpoczynek? Piesio oczywiście bez śniadanka tak, aby po drodze nie było żadnych gastrycznych niespodzianek, oraz przewidywaliśmy możliwość pracy z żarciem, więc pies musiał być głodny.

Już na spotkaniu pochwaliliśmy się Pani Agnieszce, co udało się nam z psem zdobyć od ostatniego czasu, czyli 2 miejsce na OBI 0 W łodzi oraz zdane PT1 i PT2. Było pytanie, co dalej, więc streściłem w paru słowach nasze plany oraz to, co nas boli w pracy i co chcielibyśmy poprawić. Był, więc aport, chodzenie przy nodze, pozycje z marszu, w miejscu etc. Dowiedziałem się, że mój pies nie ma nic przeciwko w pracy z pluciem żarciem oraz klikierowi. Dużą lekcją dla mnie było to jak Pani Agnieszka wyjaśniała punkt widzenia świata przez Psa. Jest on oczywiście diametralnie różny od naszego, co jest zrozumiałe, tylko, że Ona potrafi to odnieść do konkretnej pary pies – przewodnik i wskazać nasze błędy. Nieśmiertelne dotykanie psa, które dla nas jest miłe dla niego niekoniecznie, czytanie psa z jego zachowania czy coś jest ok. czy jest ok., bo pan tak chciał.

Ile konfliktów z przewodnikiem oraz niewyjaśnionych zachowań psa to wina braku znajomości psychiki psa, jego sposobu widzenia i interpretowania świata szkoda pisać. Nie starczyłoby na to chyba Google. Ważne jest w tym wszystkim, aby słuchać tego, co mówi tak doświadczony Trener jak Pani Boczula. Ja starałem się nadążać za tym, co dociera do mnie. Nie jest to łatwe, gdy jednocześnie trzeba pracować z psem, słuchać korekt siebie i wtłaczać się w nowy schemat pracy. Tutaj nie ma przebacz, pies jest bardzo uważnym obserwatorem i widzi oraz czuje bardzo wiele. Nasze błędy są potem widoczne w pracy. Podobało mi się to jak pies pracował na plute jedzenie z wsparte klikaniem. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Co więcej mogę napisać?

Godzinka zleciała jak z bicza strzelił. Podziękowaliśmy za wspaniale spędzony czas, ustaliliśmy termin następnego spotkania i w drogę a jutro do pracy, ale już bogatsi o to, co się dzisiaj dowiedzieliśmy.

Poza tym wszystkim Pani Agnieszka to wspaniały szkoleniowiec, który nawet do mojej głowy potrafi coś włożyć. Zostaliśmy pochwaleni za postępy od ostatniego spotkania, dostało się za błędy, mam jasno poukładane, co i jak trzeba wypracować. To wszystko odbyło się naprawdę w super atmosferze, pełnej humoru, w której ja, pies i kolega dobrze się bawiliśmy. Pogoda również była wspaniała, brak korków w trakcie wyjazdy z Warszawy. Jednym słowem było zaje….

A Wam Drodzy Czytelnicy mojego Bloga, co mogę napisać? Jedynie to abyście mieli podobne szczęście pracować ze swoimi psami pod okiem takiego Szkoleniowca i Zawodnika jak Pani Agnieszka Boczula. Naprawdę warto nawet dojechać, aby się czegoś nauczyć. Tutaj korzysta nie tylko pies. Zdobywamy wiedzę, którą możemy wykorzystać przy każdym naszym nowym piesku. Już niecierpliwie odliczam czas do następnego spotkania z Panią Agnieszką.,

niedziela, 6 lutego 2011

Szkolić w pierwszej lepszej szkole .. ja wolę samemu

Gdybym miał oddać swojego psa w obce ręce musiał bym mieć pewność co do szkoły dla psów. Póki co wolę jednak jeździć do najlepszych i uczyć się od nich niż zapisać się do pierwszej lepszej szkoły i udawać że szkolę psa. Chyba dołuję to poprawne określenie. Poniżej taki mały przykład radosnego fachowego szkolenia grupowego.


Serio może będę nie skromny, ale wolę samemu psuć psa niż dać komuś żeby go zaorał. Jaki jest sens takich szkoleń ? Lepiej pojechać od czasu do czasu do najlepszych i od nich się uczyć aby potem pracować z psem samemu....


Tutaj moje pajacowanie się.