wtorek, 15 lutego 2011

Indywidualna lekcja u Pani Agnieszki Boczuli

Dzisiaj mieliśmy przyjemność ponownie pojechać do Warszawy na lekcję u Pani Agnieszki Boczuli. Było to nasze kolejne spotkanie z Tą znaną całemu psiemu światku Osobą. Przedstawiać nie ma sensu każdy, kto cokolwiek robił ze swoim pupilem w kierunku psiego sportu zna Jej osiągnięcia, jako szkoleniowca oraz zawodnika. W przeddzień wyjazdu postarałem się zrobić mały rachunek sumienia i zebrać wszystkie sprawy, w jakie chciał bym poruszyć na lekcji.

Oczywiste jest, że najlepiej by było przelecieć wszystko od deski do deski, ale godzina nie jest z gumy a pies ze stali. Dlatego starałem się skupić na najważniejszych dla mnie sprawach.

Byliśmy umówieni na godzinę 15 na polach mokotowskich. Do pomocy i pilotowania po Warszawie udało mi się namówić kolegę, u którego na placu ćwiczy, na co dzień Borys. Wyjechaliśmy o 11 dotarliśmy bez przeszkód w okolicach 13 do parku. Jako że było trochę czasu wykorzystałem go na mały spacer z psem i odpoczynek? Piesio oczywiście bez śniadanka tak, aby po drodze nie było żadnych gastrycznych niespodzianek, oraz przewidywaliśmy możliwość pracy z żarciem, więc pies musiał być głodny.

Już na spotkaniu pochwaliliśmy się Pani Agnieszce, co udało się nam z psem zdobyć od ostatniego czasu, czyli 2 miejsce na OBI 0 W łodzi oraz zdane PT1 i PT2. Było pytanie, co dalej, więc streściłem w paru słowach nasze plany oraz to, co nas boli w pracy i co chcielibyśmy poprawić. Był, więc aport, chodzenie przy nodze, pozycje z marszu, w miejscu etc. Dowiedziałem się, że mój pies nie ma nic przeciwko w pracy z pluciem żarciem oraz klikierowi. Dużą lekcją dla mnie było to jak Pani Agnieszka wyjaśniała punkt widzenia świata przez Psa. Jest on oczywiście diametralnie różny od naszego, co jest zrozumiałe, tylko, że Ona potrafi to odnieść do konkretnej pary pies – przewodnik i wskazać nasze błędy. Nieśmiertelne dotykanie psa, które dla nas jest miłe dla niego niekoniecznie, czytanie psa z jego zachowania czy coś jest ok. czy jest ok., bo pan tak chciał.

Ile konfliktów z przewodnikiem oraz niewyjaśnionych zachowań psa to wina braku znajomości psychiki psa, jego sposobu widzenia i interpretowania świata szkoda pisać. Nie starczyłoby na to chyba Google. Ważne jest w tym wszystkim, aby słuchać tego, co mówi tak doświadczony Trener jak Pani Boczula. Ja starałem się nadążać za tym, co dociera do mnie. Nie jest to łatwe, gdy jednocześnie trzeba pracować z psem, słuchać korekt siebie i wtłaczać się w nowy schemat pracy. Tutaj nie ma przebacz, pies jest bardzo uważnym obserwatorem i widzi oraz czuje bardzo wiele. Nasze błędy są potem widoczne w pracy. Podobało mi się to jak pies pracował na plute jedzenie z wsparte klikaniem. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Co więcej mogę napisać?

Godzinka zleciała jak z bicza strzelił. Podziękowaliśmy za wspaniale spędzony czas, ustaliliśmy termin następnego spotkania i w drogę a jutro do pracy, ale już bogatsi o to, co się dzisiaj dowiedzieliśmy.

Poza tym wszystkim Pani Agnieszka to wspaniały szkoleniowiec, który nawet do mojej głowy potrafi coś włożyć. Zostaliśmy pochwaleni za postępy od ostatniego spotkania, dostało się za błędy, mam jasno poukładane, co i jak trzeba wypracować. To wszystko odbyło się naprawdę w super atmosferze, pełnej humoru, w której ja, pies i kolega dobrze się bawiliśmy. Pogoda również była wspaniała, brak korków w trakcie wyjazdy z Warszawy. Jednym słowem było zaje….

A Wam Drodzy Czytelnicy mojego Bloga, co mogę napisać? Jedynie to abyście mieli podobne szczęście pracować ze swoimi psami pod okiem takiego Szkoleniowca i Zawodnika jak Pani Agnieszka Boczula. Naprawdę warto nawet dojechać, aby się czegoś nauczyć. Tutaj korzysta nie tylko pies. Zdobywamy wiedzę, którą możemy wykorzystać przy każdym naszym nowym piesku. Już niecierpliwie odliczam czas do następnego spotkania z Panią Agnieszką.,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz