Jak każdy wie nazwa owczarek niemiecki zawiera w sobie człon mówiący, że pies tak się nazywający powinien coś mieć z psa, który coś tam kiedyś jakoś pasał?. Jako że Borys jest psem w typie rasy chciałem się przekonać ile tego typu w nim jest?
Niedaleko mojego miasta, gdy weźmiemy, jako skalę odległości, które trzeba pokonać w naszym kochanym kraju, aby dostać się do jakiegoś dobrego psiego szkoleniowca, znajduje się pewno urokliwe miejsce. Jest to przepięknie położone gospodarstwo agroturystyczne „Pastuszkowo” prowadzone przez Aleksandrę Rosiak i Jej Męża.
WWW.pastuszkowo.pl – na tej stronie znajdziecie wszelkie informacje.
Co jest wyjątkowego w tym miejscu? Ano to, że w środku nudnego i płaskiego Mazowsza możemy odszukać oazę, w której psy pasa owieczki. Zdziwieni? Ja tak, że byłem, gdy pierwszy raz trafiłem na stronę WWW tego gospodarstwa. Decyzja zapadła bardzo szybko, w poniedziałek wieczorem zadzwoniłem do Oli w celu poznania szczegółów oraz uzgodnienia terminu. Wybór padł na tą sobotę. Już przez telefon powiadomiłem o tym, że jestem ja i pies całkowicie zieloni w temacie, ale chętni do pracy.
W Sobotę rano zebrałem, co potrzeba i o 9: 30 byliśmy już na kursie do Pastuszkowa. Pogoda nam dopisała tak, że droga przebiegła bez problemów. Na miejscu powitała nas bardzo ciepło Ola i krótkim wprowadzeniu w tematykę pasienia zademonstrowała na przykładzie swojego przepięknego cudownego (sorki, ale uwielbiam bordery) pieska pokazała jak się pracuje na tym wysokim poziomie, a co będzie chciała uzyskać z nami początkującymi.
Boro poszedł na pierwsze wejście z Ola, a ja dzięki temu mogłem się uczyć pracy przewodnika oraz zrobić zdjęcia i nakręcić parę filmów, które będą oczywiście zamieszczone.
Jak się okazało moje obawy o Borysa nie były potrzebne? Na pierwszy raz według słów Oli wypadł bardzo dobrze. Jedynym problem było to, że od czasu do czasu rozbijał stado i wprawiał się w pogoń tylko za jedną z owieczek, co jest błędem. Bardzo dobrze reagował na korekty i prowadzenie Oli, wykazał sporą samodzielność, ponieważ dużym problemem innych psów jest to, że nie chcą pracować bez – pańcia lub pańci z obcym przewodnikiem.
Po małym odpoczynku było drugie wejście, a potem mały poczęstunek. Ola zaprosiła nas na kawę i ciasto, ja wybrałem zieloną herbatę. Zagrzaliśmy się i było 3 wejście już ze mną nie z Olą. Potem pożegnanie i powrót do domu.
Wrażenia niesamowite, Ola niesamowita, generalnie pozytywny szok. Gospodyni odpowiadała chętnie na każde pytanie, barwnie odpowiadając o tym bardzo ciekawym sporcie. Pasanie nie jest obce nawet eksterierem onkowym i robią to one naprzeciwko innych ras nad wyraz dobrze. Daje tutaj znać spora elastyczność Onka, jako rasy. Przez takie amatorskie pasanie niesamowicie wzmacnia się psychika psa, współpraca z przewodnikiem, panowanie psa nad swoimi emocjami w chwili pracy na bardzo dużym pobudzeniu. Jest ono tak wielkie, że można to porównać jedynie z pracą z pozorantem. Pies jasno uczy się odczytywać mowę ciała przewodnika, jednocześnie kontrolując otoczenie. Jest to niesamowite, gdy widzi się swojego kanapowego psa w takim stanie.
Po zakończeniu trzeciego wejścia pożegnaliśmy się i mamy zaproszenie na następy ras. Na 100% skorzystamy z okazji. Wszystkim gorąco polecamy Pastuszkowo, Oli dziękujemy za ciepłe przyjecie oraz pracę z moim psem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz