Klika lat temu był emitowany przez Polsat reality show – Dwa Światy. Dla tych, co nie pamiętają przypominam tylko, że mieszkali w nim mieszkańcy w wiejskiej chacie rodem z „Chłopów” oraz luksusowym domku w nagrodę.
Podobnie jak te dwa różne domy, w owczarkowym świecie wygląda poziom wyszkolenia przesławnych polskich reproduktorów On-a oraz psów, które naprawdę zaliczyły IPO1 i tych które startują na zawodach i mają prawdziwe IPO1.
Kiedyś, kiedy byłem mały, wierzyłem w bajki oraz miałem nieograniczone zaufanie do ludzi, a słowo hodowca utożsamiałem z obrazem przedstawianym przez media. Człowiek uczciwy, oddany do końca psom. Po jakimś czasie okazało się, że poza wyjątkami obraz polskich hodowli ONKa dla człowieka szukającego psa, który ma jakiś wygląd i przedewszystkim charakter wygląda tak:
- IPO1 potrzebne do reproduktora jest jak kula u nogi dla hodowców. Większość z nich nie ma elementarnej wiedzy jak pracować z psem i co On potrzebuje. Tam liczy się – „zobacz, jaka czerwień, jak on chodzi” etc.
- egzaminy i przeglądy to jedna wielka parodia, o czym można było się przekonać, gdy ktoś na nieszczęście dla kogoś puścił film na forum z takiego przeglądu. Obraz nędzy i rozpaczy. Przewodnik – hodowca, który nie potrafi prowadzić psa, kulące się i uciekające psy na widok pozoranta lub w najlepszym razie robione na agresji lękowej, chcące pożreć wszystko, co się rusza.
Klient jest traktowany jak całkowity lajkonik, któremu wciska się takie bzdety, że gdyby je nagrać i puścić można by było opowiadać 1000 lat anegdoty o tych ludziach. Niestety a może dla nas stety, żyjemy w dobie ogólnodostępnej informacji, większość ludzi ma Internet, samochód i jest w stanie sama się dokształcić u normalnych ludzi bez potrzeby polegania na „hodowlanych guru”. Nie ma już możliwości kształtowania w takim klimacie środowiska na wzór „Owczarkowie Opus Di” czy „Oknowe PZPN” – „to Se Ne warci pane Havranek”.
Najzabawniejsze z tego jest to, że hodowcy Onka nadal traktują go jak pudla, który ma tylko wyglądać. Szkoda, że z tym wyglądem nie Idzie, choć by zdrowie polskich repów. Zdrowie oraz badania to następny temat, który w Polsce jest delikatnie mówiąc – nie taki, jaki być powinien. Do czasu do czasu odezwie się jakiś Hodowca, któremu na sercu leży dobro rasy i wie, że owczarek to wygląd, zdrowie i charakter. Ale co z tego jak tacy hodowcy i ich słowa przypominają „Raport z oblężonego miasta”. Finał jest taki, że można stracić setki litrów paliwa, wydać na telefon tyle, co przeciętna Firma i nie odszukać dla siebie psa w naszym kraju. Do tego traci się nerwy przy słuchawce, gdzie opowiadacz bajek zawraca kijem Wisłę.
Gdybym zacytował rady szkoleniowe oraz „cechy”, które zachwalane psy posiadają to okazuje się, że białe jest czarne, północ to południe i cały świat jest odwrócony do góry nogami.
Przelękniony pies jest mi pokazywany, jako okaz ostrego „taty”, snująca się pod nogami „hodowcy” suka, jako ideał posłuszeństwa i uległości, rep ze zdjęcia obrobionego nie umiejętnie w phptoshopi-e w rzeczywistości ma czapraka, załamanie linii grzbietu, wybarwienie nawet w ½ nie przypomina tego ze zdjęcia, nagle widać kłaki za uszami jak u mojego yogi, frędzle na przednich łapach i…….
No właśnie w tedy, zaczynam wewnątrz liczyć i kląć „k…..znowu tyle na paliwo poszło na darmo”. Ostatnie 2 miesiące kosztowały mnie tyle ile wyprawa po szczeniaka do Skandynawii w obie strony. Nie liczę tutaj telefonów.
Po ostatnich wizytach w hodowlach postanowiłem przestać być miły dla jaśnie panów i pań i jeżeli usłyszałem głupotę nie przytakiwałem tylko wyrażałem swoje zdanie, gdy rep chwalił się, co to on nie robi na placu z pozorantem chciałem to zobaczyć na własne oczy. Kończyło się na tym prze mój pies, który nie dorasta do repów jaśnie państwa stawał się minimum, jakie chciałem zobaczyć.
Widziałem wielkie nic, mój pies, który nawet OBI -0 nie ma zrobionego, wyciągany niczym jarmarczny zwierz pokazywał mości „hodowcom” „sztuczki” i pracę na rękawie, przy której ich „mistrzowie kojca” szli w siną dal. Taka jest smutna prawda. Wielkie słowa kończą się, gdy prosi się o demonstrację pracy i poziom wyszkolenia psów.
Ja wybierając hodowle odwiedzałem ją w 2 podejściach. Pierwsze to wyjazd do hodowli reproduktora gdzie byłem „oszołomiony” poziomem wyszkolenia psa i wiedzy hodowcy a dopiero potem jechałem do „mamy” oglądać miot. Skończyło się na tym, że mówiłem od razu. Interesuje mnie pies z większym poziomem wyszkolenia od mojego. Kończyło się na tym żałosnym przedstawieniu „policyjnego posłuszeństwa”. Rękaw – szkoda pisać.
Na koniec pytanko do „hodowców”, czemu przez wasze lenistwo, układy i układziki mają doznawać uszczerbku prawdziwe hodowle, gdzie dba się o wszystko, klienta nie traktuje się jak zło konieczne, łosia lub przytułek dla "eksperymentów hodowlanych".
Nie każdy kto chce kupić psa a nie jest ze "środowiska" jaśnie panów i pań nie musi być człowiekiem który nic o psach nie wie i można wciskać mu najgorszą ciemnotę.
Doradzam również wszystkim kupującym psy spisanie z Hodowca umowy.
O podkładaniu szczeniaków do miotu, dokrywaniu suk innym psem niż jest w metryce, lewych prześwietleniach, pseudo szkoleniach i egzaminach szkoda nawet wspominać ponieważ to zwykła codzienność.
W naszych rękach - zwykłych psiarzy jest odpowiedź co z tym zrobić. Pisać otwarcie o potwierdzonych przypadkach, wyśmiewać "hodowców", a chwalić Hodowców, sprawić aby nie czuli się anonimowi, uzmysłowić "środowisku" że liczy się coś takiego jak etyka, uczciwość, klient może iść do sądu, jeżeli ktoś narzeka niech zmieni zawód.
Jeżeli ktoś może sprzedawać wyszkolone i zdrowe psy to nie wiem czemu drugi ktoś ma mieć taryfę ulgową ?
Czy z takim zrozumieniem podchodzi się do kogoś kto za pieniądze coś Wam sprzedaje lub świadczy dla Was usługę ?
Nie, nie ma taryfy ulgowej dla ludzi przez których cierpią psy i opinia uczciwych Hodowców.
Czy każdy musi być hodowcą ? Nie, w wypadku gdy nie dorasta do tego miana wiedzą, etyką to niech przestanie męczyć siebie i swoje psy i zacznie hodować kaktusy.
One takie traktowanie zniosą.
Trafiłem tu przypadkiem, pod wszystkim co tutaj napisałeś podpisuję się obiema rękami. To jest smutna prawda nie tylko przy ON'kach. Sam jestem za tym aby punktować nieuczciwych hodowców, mówiących i robiących głupoty.
OdpowiedzUsuńLiczę jeszcze na odwagę i opisanie które to były hodowle.
Pozdrawiam.
Nie warto, ani oni ani ich psy nie są tego warte...
OdpowiedzUsuńA moim zdaniem warto, poniewaz mnostwo osob dowiaduje sie, badz zaczyna zdawac sobie sprawe o tym dopiero po fakcie zakupu psa w takiej hodowli...Warto ich przestrzec.
OdpowiedzUsuńOd weryfikacji samego środowiska jest ono samo. Od nas klientów wymaga się abyśmy byli fachowcami od szczeniaków, szkoleń i Bóg wie czego. To samo środowisko hodowców posiada mechanizmy eliminacji takich hodowli które swoją działalnościa psują reputacje dobrym hodowcom. Pisać jako trzeba, a co do reszty to prosze o wybaczenie, ale czytając forum onkowe na którym w większości są hodowcy to brak słów na język jaki jest używany w tym środowisku. Jakie kolwiek imienne ganienie lub chwalenie jakiej kolwiek hodowli jest zwiazane zaraz w plateniem człowieka w przepychanki między tymi osobami. Na szczerość w psim świecie to można liczyć tylko w relacjach ze swoim psem do reszty trzeba miec dystans bo można zostać pogryzionym przez przypadek.
OdpowiedzUsuń