poniedziałek, 25 stycznia 2010

Bujaj mnie na ogonie, czyli o wysokim sporcie

Na forum pokazałem film pewnej słowackiej hodowli Malinois z wyższej pułki. Hodowlą tą zajmuje się doświadczony i kochający swoje psy ponad życie człowiek.



Na wielu filmach przedstawia on scenę, w której piesek w trakcie chwytu rękawa jest bujany na ogonie. Budzi to wiele kontrowersji i na pewno nie jest metodą polecaną wszystkim rasom i ludziom, którym brakuje doświadczenia, czyli np. mi.
Jednak decydując się na uprawianie sportu ze swoim psem patrzymy często po ludzku na to, co z nim robimy i skala zła wyrządzanego przez wyczyn jest źle przykładana. Gdy ktoś liźnie tylko środowiska np. IPO to zobaczy psy z
- startymi od juty zębami
- straconymi zębami przez brak higieny na placu gdzie się ćwiczy. Mokry rękaw podawany wielu psom to siedlisko grzybów i bakterii. Jedno nie fortunne zranienie dziąsła, zakażenie i mamy psa z połową zębów i olbrzymim cierpieniem
- zjechane stawy
- kontuzje etc….

Taka jest niestety cena sportu. Jak zawsze pisałem, że tutaj nie będzie bajek. Czołówka polskiego IPO – implanty. Takich przypadków jest masa, nie mówiąc już o podłym losie psów, które po jakimś czasie nie spełniły wymagań zawodniczych i idą właśnie gdzie?
Jeżeli wierzycie w to, że pies pracujący po 1.5 Roku mieszkania w kojcu, pracy na ostro w obronie nadaje się do spacerów po parku to ja wam życzę więcej bajek. Ktoś napisze a ja znam coś innego, ok. ja tak, że tylko, że ja oceniam całość a nie wycinek.
Niestety takie psy bardzo często trafiają w złe miejsca lub kończą pod igłą, gdy nie spełnią wymagań zawodnika a nie ma on ani miejsca ani czasu na trzymanie tych psów. Oczywiście nie jest tak zawsze i sam znam hodowle i zawodników gdzie psy są kochane i szanowane do końca swoich dni.
Z boku są ludzie, którym się to nie podoba i mają w 4 literach IPO oraz sporty ringowe.
W dużej mierze nie jest to brak ich zainteresowania, tylko brak odpowiednich cech ich psów, do chociaż podstaw IPO.
Oczywiście w psiej szkole wam nikt tego tak szybko nie powie, ponieważ psina zawsze poszczeka i weźmie rękaw. Jest to widowiskowe i łatwe dla pozoranta.
Gorzej, gdy chcemy, aby pozorant popracował nad osaczeniem, oszczekaniem gdzie dopiero tutaj wychodzi psyche psa i jego predyspozycje.
O jak pięknie w tedy widać „twardość” niektórych psów i prawdziwe możliwości takich spokojnych „yogi” jak np. moja pysiu la. Tylko, że to ciężka praca i łatwo można zrazić tym klientów.
Czemu w Niemczech zaczyna się pracę z psem od oswojenia go z człowiekiem i batem a dopiero, gdy to jest na odpowiednim poziomie uczy się gryzienia?
Czemu w Polsce psy nie potrafią prostego rewirowania, w którym wychodzi prawdziwa współpraca psa z przewodnikiem, błędy, konflikty, podporządkowanie?
Prosta odpowiedź, ponieważ łatwiej jest postrzelać z bata i pokazać, jaki to piesek klienta szczekliwy, a jeszcze gdy jest z zaprzyjaźnionej hodowli to już w ogóle mistrz świata.
Ale jak przychodzi do pracy pozorant vs pies w kryjówce to super dog okazuje się bidulką, która nie wie, co ma robić – uciekać czy szczekać. Takie są efekty rozpoczynania pracy z psem w obronie bez oswojenia go z człowiekiem – pozorantem.
Z tych powodów ja się nie dziwię ucieczce ludzi do robienia kalek z 70 cm i ważących 45KG oraz więcej DONóW i ONÓW . Agility oraz latający talerzyk robią takie samo spustoszenie w stawach i kręgosłupie psa o budowie onka i z takim wzrostem i wagą jak orka w IPO. Tylko, że ludzie jakoś szybko o tym zapominają. Chce, agility ok. są do tego odpowiednie rasy lub mniejsze i mniej kontowane onki.
Nie cierpię dwulicowości oraz podwójnych norm moralnych. A ludzie, którzy krytykują IPO sami są autorami nieszczęścia swoich psów. Komuś się nie podobało ? Bardzo dobrze może pomyśli nim swojego wielkiego psa skarze na chore stawy i kręgosłup.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz