sobota, 29 maja 2010

Zadowolenie z treningu jak cholera....

Czasami są dni w których wszystko wychodzi. Dzisiaj byl jeden z takich dni. Zrobilem z psem wszystko co chcialem i na takim poziomnie jaki mu postawilem.
Poniżej film z tego co plodzilismy na placu.

piątek, 28 maja 2010

FIlmy, przeszkody i postępy w treningu.

Zamieszczam jeden z wielu czekających na obrobienie filmów z placu. Dzisiaj udało mi się wygrzebać i zmontować przeszkody. Prócz tego czekają filmy na których pokażemy zmiany w treningu jakie wprowadziłem. Dotyczą one np. chodzenia przy nodze. Teraz chodzimy, a właściwie ja chodzę tyłem, pokażemy co udało się nam zmienić w ciasnych zakrętach, cofaniu, jak poprawiliśmy aport. Pokażemy jak Borys obiega drzewka i bramki na boisku jako ćwiczenie do rewiru. Wykonaliśmy przez ostatni miesiąc dużo pracy i na pewno się tym będziemy chwalić .

piątek, 7 maja 2010

Indywidualny trening z Panią Agnieszką Boczulą

Wczoraj, razem z moim psem miałem przyjemność uczestniczyć w godzinnym, indywidualnym treningu pod okiem Pani Agnieszki Boczuli. Miejsce treningu to dokładnie 94 km od mojego miejsca zamieszkania. Odbywał się on w uroczym parku w Warszawie, koło ulicy Gwiaździstej. Park to Kępa Potocka.
Trening był umówiony na godzinę 12:00. Z domu wyjechaliśmy trochę wcześniej jednak warszawskie korki dały się nam we znaki. Warszawa z perspektywy samochodu to zapchana wielka wieś lub bardziej zlepek setek wsi, w którym brak logiki oraz pomysłu. Jednak mimo korków dotarliśmy na miejsce godzinę przed czasem. Chciałem ten bufor wykorzystać do spokojnego spaceru z Borysem, aby mógł on zapoznać się z nowym miejscem.
Po tym małym obchodzie znaleźliśmy Panią Agnieszkę, która kończyła trening z innym psem. Trening wyglądał trochę inaczej niż zwykły. Nie skupialiśmy się na jednej rzeczy, ale ja chciałem skrótowo przelecieć przez wszystkie problemy, jakie spotykam się w pracy z moim psem. Dostałem masę spraw do poprawy, ale Borys został również pochwalony za parę rzeczy. Jedną z nich było to, że wykazuje się niezłą motoryką i zręcznością wykonywania dosyć trudnych elementów posłuszeństwa. Są one nie łatwe do wykonania dla owczarków eksterierowych z racji ich budowy anatomicznej. Borys jak na onka robi je bardzo przyzwoicie.
Teraz trochę szczegółów. Dowiedziałem się, że siad i waruj z miejsca a w ruchu to dla psa zupełnie inne pojęcia. Do tej pory siad i warowanie były robione w ruchu. Poprawiając jedno gubiłem drugie. Nie wolno bać się pomagać przy tych komendach ciałem psu. Potem oczywiście chowamy wszystkie pomagacze i zostawiamy sam głos. Na pytanie, co chcę poprawić powiedziałem, że szybkość. Pani Agnieszka wzięła psa i piłkę, pies w jej ręku zrobił w sekundę to, co ja chce poprawić od miesiąca. Stwierdziłem, że taka szybkość siadania i warowania w miejscu, jaką pies pokazał mi wystarczy … Nigdy nie udało mi się nakłonić psa do tak szybkiej pracy jak zrobiła to P. Boczula w sekundę. Chylę głowę….
Następna sprawa to uwaga dotycząca tego, że pies jest w dwóch skrajnościach z jednej strony za bardzo niuniany z drugiej za ostro wypowiadane komendy. Po zmianie tonu na dużo łagodniejszy pies pięknie zawarował i usiadł z marszu bez kulenia uszu w całkowitym komforcie, co zauważyła P. Agnieszka. Następnie zwróciła mi uwagę na za dalekie wychodzenie przed psa przy komendach z marszu. To prawda, wystarczy na treningu nie odchodzić daleko a za to szybko nagrodzić psa.
Potem były moje pytania dotyczące aportu. Dostałem fajną radę, takie małe coś, ale akurat trafiające w sedno problemu. Miałem w treningu wysyłać psa na sekundę przed spadnięciem kozła na ziemię, bez wyczekiwania. U mnie zdziałało to cuda pies poszedł za kozłem 2 razy szybciej niż zwykle.
Chodzenie przy nodze. Powiem szczerze, że jestem zadowolony z tego, co prezentuje Borys w tej kwestii oczywiście przez pryzmat moich i jego umiejętności a nie w porównaniu do „kogoś”. Na moje pytanie, co zrobić z psem, aby chodził na trochę wyższym kontakcie uzyskałem odpowiedź widząc pracę mojego psa z P. Agnieszką. Obcy przewodnik i mój własny pies.. Szczękę zbierałem z podłogi widząc prace mojego własnego psa, tylko, że.. No właśnie nie zemną. Ale wiem, co jest źle i będzie to poprawiane. W ogóle umiejętność pracy z każdym psem przed chwilą poznanym u Pani Agnieszki jest chyba legendarna. To trzeba zobaczyć, jak nasz własny pies pracuje o niebo lepiej i chętniej z kimś, kogo poznał 5 minut temu.
Przy chodzeniu przy nodze dowiedziałem się o tym, że preferowane przez wielu szkoleniowców i powielane nagminne uczenie psa chodzenia na widoczną piłkę, mimo że pies już doskonale radzi sobie bez niej jest błędem. Pies ma pracować jak najdłużej bez piłki. Metoda, którą pokazałem, a którą pracuję od zawsze, czyli statyka, fuss, statyka wyczekanie i piłka jest jak najbardziej ok. Uczy psa pracy a nie „chodzenia za piłką”. Generalnie podstawa, czyli system motywacji psa leży u innych szkoleniowców. U Pani Agnieszki dowiedziałem się nareszcie, co, z czym i dlaczego. Praca innych przypomina mi bardziej powielanie metody bez jej poznania. Jeżeli będziemy mieli szczęście to zadziała przy psie i ok. Często wysoki kontakt jest robiony kosztem dokładności pracy psa, zbytniego podniecenia kosztem nachodzenia na przewodnika, wychodzenia przed, niedokładnych skrętów, krzywego zadu etc, a na koniec – brak pracy bez widocznej piłki.
Puszczanie, kto nie ma z tym problemu? Mało jest takich. Najprościej psa można nauczyć ładnego puszczania od szczeniaka. Niestety, ale Borys zaczął trening w wieku 1.5 Roku… Tutaj widząc metodę P. Agnieszki rozłożoną prawie jak regulaminowy aport na czynniki pierwsze zrozumiałem, o co w tym chodzi. Niestety, ale znowu muszę odnieść się do innych szkoleniowców gdzie niestety w przekazywanej wiedzy jest bałagan i jak sądzę nie do końca zrozumienie, o co w tym chodzi. Wielu z nich przypomina kogoś, kto ma igły do akupunktury i nie wiedząc gdzie wkuwa je na chybił trafił. Jak zadziała to dobrze? Tutaj jest inaczej. Ktoś, kto poleca daną metodę potrafi ją wyjaśnić i wie dokładnie czy ona pieskowi podejdzie czy nie. U innych jest to coś w stylu schematu. Byłem na seminarium, zapamiętałem „triki” teraz je będę sprawdzał. Potem ktoś się zastanawia, czemu jego pies nie ma problem z dojściem do siebie po takim szkoleniu, a sam przewodnik usłyszał teorie na temat siebie i psa wyrwane z rękawa. Tutaj było inaczej.
Podsumowując nie żałuję ani jednego kilometra, złotówki, czasu. Było warto i na pewno powtórzymy to za jakiś czas. Pani Agnieszka Boczula jest niesamowita, profesjonalizm to za małe słowo, ponieważ określa ono rzemieślnika, a Pani Agnieszka nie jest rzemieślnikiem, ale artystą. Polecam i jeszcze raz polecam. Jeżeli ktoś ma możliwość załapać się na seminarium czy ćwiczenia indywidualne nie zawiedzie się.

środa, 5 maja 2010

Jutro trening ze znanym szkoleniowcem

Jutro z samego rana jedziemy do szkoleniowca którego chyba nikomu kto wie cokolwiek o psim sporcie nie trzeba przedstawiać. Będziemy jutro męczyć Panią Agnieszkę Boczulę którą wiele osób mogło poznać na serii seminariów jakie odbywały się z jej udziałem.
Napiszę szczerze że strasznie boję się tego spotkania. Nie chodzi tutaj o wytykanie błędów, ale o to aby zdążyć zadać wszystkie pytania jakie mam na w głowie. Moja znajoma będąc ze swoim psem na jednym z seminariów z P.Boczulą stwierdziła że po jednym spotkaniu ma do wykonania prace z psem na około pół roku.

poniedziałek, 3 maja 2010

Borys i mini Agility

Dzisiaj z Borysem udało się nakręcić trochę tego co robimy w między obroną i posłuszeństwem. Skaczemy sobie przez przeszkody. Niestety ale ciężko jest dyrygować psem jednocześnie kręcąc komórką dlatego jakość jest taka sobie. Film nie pokazuje chodzenia Borysa po równoważni, ale to postaram się pokazać innym razem. Umiemy tak że już ładnie rewir :-) Tyle chwalenia się zapraszam na film.