Zacznę od tego, że każdego psa powinno się szkolić obojętnie na rasę bez rozróżnienia na psy pracujące, sportowe, wystawowe czy kanapowe. Oczywiście szkolenie musi być dobrane pod nas osobiście. Nikt nie będzie wymagał od psa z ciepłego domu tego samego, co od psa przeznaczonego do pracy lub wysokiego sportu. Ale nie ma się, co martwić, praktycznie nie istnieje rasa, dla której nie ma jakiejś formy aktywności. Są wyjątki, które sam znam np. borderek robiący IPO, ba nawet przypadek gryzącego rękaw, Grzywacza Chińskiego. Nadmienię, że każdy z tych psów ma w tym radość i nie był do niczego zmuszany. Ja będę jednak pisać tylko ze swojej, owczarkowej strony.
Osobiście kocham pracę z człowiekiem, jestem smutny, gdy nie zapewni mi się odpowiedniej ilości zabawy fizycznej i umysłowej. Jeżeli ktoś myślał, że samo wybieganie mnie na łące czy przy rowerze to wszystko, czego oczekuję od człowieka, to jest w błędzie.
Człowiek musi, powtarzam musi dostarczyć mi zajęć absorbujących moje oczy, węch, słuch oraz głowę, abym był szczęśliwym. Ja nie składam się kochani tylko z mięśni, które trzeba zmęczyć. Nasz ojciec, Max von Stephanitz stworzył psa, który nie miał być specjalista w jednej dziedzinie, ale jak najbardziej wszechstronnym. Z tego powodu potrzeba mi dostarczyć zajęcia gdzie zrealizuję swoje wrodzone potrzeby. Ale o tym będzie w następnej części.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz