Nic, ale to nic nie doprowadza mnie do szewskiej pasji jak ludzie, którzy mówią ile to kochają, jak dbają o swoje psy lepiej niż mamusia o dziecko, wytykają wszystkim „błędy” same będąc ślepymi na to, co robią.
Jednym z takich paradoksów jest dla mnie organizowanie onkowi, który przekracza 70 cm w kłębie(, czyli bardzo dużo ponad standard), jest długi, bardzo ładnie kątowany latania za talerzykiem. Jaki to wpływ wywiera na stawy, kręgosłup można się tylko domyślać? No, ale oni „kochają” swoje psy i wiedzą wszystko najlepiej. Życzę ich psom, aby znaleziono im inną formę zjechania stawów w imię? No właśnie, czego?. Za cholerę nie kumam powodu, dla którego to się robi. Dla ambicji? Jeżeli tak to jest to chore …..
Będę to traktować jako następną fanaberię.
Dodatkiem do tego jest argument w postaci – przecież piesek ma zdrowe stawy. W obecnej chwili tak potem ….? Tutaj sednem jest owo „potem”. 2 Metrowy one z wózeczkiem? Pytanie, w jakim celu? Nie ma innych zabaw?
Tylko, o co to halo? Przecież piesio tylko biega za talerzykiem? Zły pan się czepia. Najlepsze w tym jest to, że robią to ludzie, których jest to nie pierwszy pies, maja wiedzę o tym, czym to grozi. Upartość osła w połączeniu z inteligencją koziołka matołka. Mądrości, które zresztą wygłaszają na inne tematy nie zna granic tak, jakich chwilowa ślepota, gdy patrzą w lustro.
Nie masz o tym pojęcia to się nie wypowiadaj. Owczarek o zdrowych stawach może biegać za talerzykiem, nie jest to chore, nieodpowiedzialne etc. Prawda, ONy mają predyspozycje do zwyrodnień stawów ale to nie znaczy że mamy je ograniczać tylko do maszerowania w psich sportach na podstawie PT. Odpowiedzialny właściciel to nie ten, który tak ogranicza psa, a ten, który wie kiedy z tym skończyć. Przeważnie ONki sportowe, mówię o tych skaczących, w wieku 5-7 lat przestają już skakać, ale dalej trenują, tyle że bez wybić np. we frisbee są to rollery, a w agility niskie przeszkody. Nie osądzaj więc mnie i wielu innych ONkarzy, że jesteśmy nieodpowiedzialni. My naprawdę kochamy nasze psy, dajemy im możliwość nieco innej pracy z człowiekiem, ale w granicach rozsądku. Znam sporo agilitujących i frisbujących owczarków, w tym mój, i żaden nie ma problemów ze stawami mimo, że wiele z nich trenuje a niektórzy skończyli już karierę po długoletnich startach.
OdpowiedzUsuńF.: Tak Ty za to masz pojęcie pisząc tezy które same siebie wykluczają.....Ony nie mają predyspozycji do uszkodzeń stawów i kręgosłupa.
OdpowiedzUsuńNatomiast rozwalić stawy ważącemu 40 kg i więcej psu gdy każę mu się realizować swoje ambicje to co innego. Bez względu na rasę. No ale ktoś woli pisać i mówić jak kocha swojego psa jednocześnie niszcząc mu zdrowie.
Poza tym gdybyś raczył lub raczyła dokładnie przeczytać, doszło by do Ciebie że tutaj jest mowa nie o normalnych Onkach, ale o przerośniętych ponad standard DONACH które mają 70 cm i więcej w kłębie. To trochę więcej niż 63-64 normalnego Ona. Idąc dalej mały użytek będzie w sam raz do sportów, ale na pewno nie 72 cm DONEK. Nim coś napiszesz to przeczytaj to do czego się odnosisz ok ?
Moja ONKA nie potrafi przejść obojętnie obok talerzyka ale sama dozuje sobie wysiłek po dwóch doskokach mówię waruj, odpocznij sobie i ona się kładzie. Czasem ma ochotę na kolejne orzebieżki. Ale jeśli nie szanuję to i może poleżeć ile potrzebuje. Nie sądzę abym męczyła psa czy mordowała jego ciało. Onek musi czuc, że pracuje musi poczuć zmęczenie, inaczej jest nieszczęśliwy. Wcześniej biegała za piłkami i patykami ale ona zawsze daje z siebie 1000% i ma tak pokaleczone łapy, że jedynym sposobem póki co, na ich podleczenie jest frisby. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń