piątek, 29 maja 2009

Sposoby na „kontakt” cz1. Tzw. „daszek”

Od jakiegoś czasu po mojej psiej głowie chodzi temat o wieloznacznej nazwie – kontakt wzrokowy. Na moim przykładzie chciałem opisać jak pracuję nad tym z moim człowiekiem, jakie błędy popełniamy oraz po co to w ogóle.
Polski język nie jest zapisywany jak chiński za pomocą piktogramów reprezentujących słowa lub pojęcia tylko z liter, które wy ludzie musicie złożyć w słowa. My psy myślimy podobnie do małego człowieka nieumiejącego jeszcze nazwać czegoś słowem, posługujemy się obrazami. Dlatego zamiast zbędnej pisaniny na przykładzie kliku zawodników światowej klasy pokażę, co mam na myśli pisząc – „chodzenie na kontakcie”.

http://www.youtube.com/watch?v=4SlYUVX6NzY
Podobało się? Oczywiście nie ma innej możliwości ta Pani to klasa sama dla siebie. Ale uważam, że trzeba posiadać wzory i uczyć się na przykładzie najlepszych. To miesiące pracy na placu z psem oraz niebywała wiedza tej Przewodniczki dała taki efekt.
Jak zacząć? Wbrew pozorom nie jest to łatwe pytanie, łatwiej odpowiedzieć, kiedy? Od zaraz bez względu na wiek psa. Można już zacząć zabawę z paromiesięcznym szczeniakiem. Zabawę proponuję zacząć od określenia preferencji psa w zakresie ulubionej nagrody. Pamiętajcie my psy jesteśmy największymi na świecie oportunistami, nie będziemy niczego robić za darmo, pod przymusem etc. Jedne psy od szczeniaka wolą, jako nagrodę coś smacznego, drugie z danym przez geny popędem łupu, miłością do aportu będą wolały od jedzenia chwilę zabawy piłeczką, przeciąganie szmatki itp. Ze mną jest o tyle dobrze, że ja mogę pracować za smaczek, co mój człowiek wykorzystuje przy poprawie dokładności ćwiczenia, jak i uwielbiam ganiać i przeciągać się piłką czy szmatką. Te drugie ma poprawić dynamikę ćwiczenia.
Aby pies chciał z nami rozmawiać musimy go zainteresować swoją osobą. Gdy mamy już psie oczy skierowane w nasze nagradzamy psa. Pies, czyli ja uczyłem się, że moje skupienie na twarzy przewodnika będzie czymś nagradzane. Pomaga to potem przy wprowadzaniu każdej nowej komendy, a mnie wprowadza w tzw. tryb pracy, kiedy istnieje dla mnie tylko człowiek i nagroda. Dlatego bardzo polecam zacząć od tej prostej rzeczy, czyli wypracowania u psa kontaktu wzrokowego. Piesek patrzy się na pana, dostaje za to coś smacznego. Smakołyki powinny być, małe, aby łatwo i szybko można było je zjeść. Inaczej pies będzie tracił chwilę na spożycie nagrody. Potem to proste ćwiczenie można rozbudować do podawania psu jedzenia z ust przez jego wypluwanie, ważne nie pozwalamy psu zjadać niezłapanej nagrody z ziemi. Dzięki temu mamy oczy psa na twarzy, pies wyrabia szybkość oraz skupienie. Uczy się, że tylko uważna obserwacja przewodnika prowadzi do nagrody.
Gdy osiągnie się zainteresowanie psa współpracą za smaczek można przejść do następnego etapu, czyli nauczenia 4 łap czegoś konkretnego. Za pomocą tzw. „daszka”, czyli smakola trzymanego w lewej dłoni można psa bardzo szybko i przyjemnie nauczyć podstaw sportowego chodzenia przy lewej nodze z wysoko uniesioną głową na kontakcie.
Człowiek ustawiał mnie po lewej stronie, następnie nakierowywał mój nos na rękę, w której za kciukiem była ukryta nagroda. Ręka była zawsze na takiej wysokości abym czuł jedzenie, a moja głowa była uniesiona do właściwej wysokości. Następnie szliśmy parę kroków, po których dostawałem smaczka. I tak coraz dłużej i dłużej aż do pełnego efektu.
Najważniejsze nie przesadzajdzie z długością ćwiczenia. Gdy osiągniecie już poprawność, można zacząć wprowadzać komendę głosową oznaczającą dla psa ćwiczenie. Starajcie się nie używać imienia psa, nie mówić do nas zbędnych słów. Hasło ma być uwarunkowane czysto, wszystko ma być proste i oczywiste dla psa. Komenda, parę kroków, zakończenie ćwiczenia np. statycznym siad i nagroda. Czemu najpierw siad a potem nagroda? Dowiecie się później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz